Frywolitkowa serwetka po raz ostatni...
Trochę ten tydzień wymknął mi się spod kontroli, co chwila coś się działo, a pogoda sprzyjała myciu okien, więc korzystałam ze słonka, robiąc wiosenno-przedświąteczne porządki...Siłą pędu przesadziłam wszystkie rośliny w domu i na balkonie, a teraz siedzę i podziwiam swoje "dzieło", aczkolwiek wtaszczenie 25-litrowego wora ziemi na pierwsze piętro trochę mnie przerosło, ale dałam radę. Nie przedłużam i już pokazuję tę moją pierwszą frywolitkową serwetkę w całości, bo fragmenty widziałyście w trzech wcześniejszych odsłonach..
Debiut frywolitkowy w tworzeniu własnego wzoru
Myślę, że to udany debiut. Na pewno nie jest idealnie, ale zważywszy na
to, że sama wymyśliłam wzór i cały czas - na bieżąco - musiałam go
modyfikować, to myślę, że jest dobrze. Serwetka ma 29cm średnicy, więc nie jest ani mała, ani duża. Zrobiona jest z nici nr 10 w kolorze waniliowym lub ecru, czego może na zdjęciach nie widać, ale na 100% nie jest śnieżnobiała, bo nie przepadam za białymi serwetkami. Jak widać, wzór nie jest trudny, ale wygląda dość efektownie i robi się go szybko, co przy frywolitce ma znaczenie...Trochę zaszalałam z pikotkami, co przy upinaniu serwetki jest pewnym utrudnieniem, ale warto było się pomęczyć z tysiącem szpilek.
Teraz robię kolejną frywolitkową serwetkę, jednak jeszcze nie mam sprecyzowanej koncepcji. Robię tak trochę "intuicyjnie"... Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Pozdrawiam,
Anetta