Wiadro pełne róż- może w kwiaciarni brzmi całkiem naturalnie, ale w każdej innej sytuacji i miejscu brzmi co najmniej dziwnie, ale tak właśnie było. Któregoś pięknego dnia zostałam poproszona o zrobienie boxa dla pewnej mamy. Nie mogłam odmówić, szczególnie, że miał być dla mamy...
Problemy z taczką (?!)
Przejrzałam swoje zapasy papierów do scrapbookingu, a że akurat byłam w nastroju optymistycznym, więc wybrałam pastelowe kolorki z kolekcji AltairArt. I wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby nie to, że tekturka 3D w kształcie taczki ogrodowej jakoś podejrzanie się wygięła po pomalowaniu białą farbą akrylową. Moja koncepcja taczki pełnej kwiatów legła w gruzach... Nie miałam drugiej stosownej tekturki, a skrzyneczki nie chciało mi się robić. Tym bardziej, że pomysł ze skrzyneczką pełną kwiatów już wykorzystałam. A bardzo nie lubię robić takich samych rzeczy, bo nie jestem fabryką, w której hurtem produkuje się kartki, boxy i inne ozdoby. Zazwyczaj robię jeden egzemplarz i na tym koniec. No więc przystąpiłam do rozmyślań, co tu zrobić.
Ocalenie, czyli wiadro pełne róż
Nagle przypomniałam sobie, że kiedy dwa lata temu byłam w podpoznańskiej Jucce, kupiłam małe wiaderka i konewki. Konewkę już też kiedyś wykorzystałam do boxa, ale wiaderka nie. Kiedy wiedziałam, jaki będzie środek, to właściwie reszta to była kwestia pocięcia papierów, oklejenia boxa i dodania stosownych napisów i paru drobnych ozdób typu sizal, kwiatki, motylki, perełki...
Tak więc po kilku niespodziewanych perypetiach powstało wiadro pełne róż. Myślę, że mama, do której trafił box była zadowolona :)
I tyle na dziś.
Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Anetta (Jamiolowo)