Nie było mnie kilka dni, ale już jestem z powrotem. Wiedziałam, że muszę "zaliczyć" szpital, ale nie przypuszczałam, że stanie się to tak nagle i na tak długo. Duchowo byłam przygotowana na 3 dni -badania i do domu - standardowa procedura. Niestety siedziałam 8 dni. Fakt, wyszłam z diagnozą i wynikami. Od piątku składam się do kupy. Właściwie to dzisiaj już jest lepiej - w sensie duchowym... Dość prywaty - wracam do prezentacji jesiennych "urobków", które powstały w październiku.
Szydełkowa Panna Lisiczka
Najpierw pokażę Pannę Lisiczkę, która przez jakiś czas zalegała w szufladzie jako ufok. Kiedy skończyłam ufokową chustę w brązach, wzięłam się za kolejną rzecz z szuflady. Padło na lisiczkę. Zrobienie łapek jakoś okrutnie mnie zmęczyło, za to robienie głowy i czapki to sama przyjemność. Oczywiście najbardziej przyjemne jest szycie sukieneczki i dopieszczanie detali typu naszywka na czapce. Wzór zakupiłam na Etsy - dostępne są różne zwierzaczki -myszki, króliki, liski...Ale tak naprawdę wystarczy mieć jeden i tylko nieco modyfikować uszka i ewentualne ogonki. Wcześniej pokazywałam inne zwierzaczki w tym stylu, m.in. w poście o szydełkowych Beeciach.
Stroik z wiewiórą
Kolejną pracą ze zwierzakiem w tle jest szybki jesienny stroik z tego, co wygrzebałam w pudle z przydasiami na wianki i stroiki. Zapewne większość z was ma takie pudła z klamotami, które nie wiadomo, kiedy i do czego zostaną wykorzystane. W ubiegłym roku musiałam - po prostu musiałam- kupić tę cudowną wiewiórkę. Pomysł na nią miałam zupełnie inny... Miała być częścią wianka, ale okazała się dość ciężka, więc jest głównym elementem stroika. Podstawa stroika to kawałek jodły kaukaskiej, którą musiałam nieco spiłować dołem, bo się do domu nie mieściła :)
Wierni pomocnicy
A na koniec moi wierni pomocnicy, którzy - kiedy coś robię w swojej pracowni -zgodnie zalegają na fotelu. Pusina -ta ciemniejsza - to moja najwierniejsza przyjaciółka. Zna wszystkie moje tajemnice i zawsze była i jest wsparciem, kiedy świat wali mi się na łeb. Patrzy na mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi oczami, jakby chciała powiedzieć " Pańcia, nie martw się - to także przeminie..." Toluś to najukochańszy "znajduś", którego poprzedni właściciele pozbyli się, gdy zaczęła się pandemia... Właściwie do dzisiaj nie wiem, dlaczego go nie chcieli, bo to mądra i czuła psina. Razem jesteśmy bardzo kreatywnym zespołem - ja robię, one słodko śpią :)
Oh...mam tyle pomysłów, że nie wiem, czy blog wytrzyma je wszystkie :D Ale o tym w najbliższym czasie...
I tyle na dziś.
Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Z miejsca zakochałam się w lisiczce jest przeslodka i stroik z wiewiórką też piękny.Anettko życzę zdrowia, wiem jak to jest czekać na wynik i diagnozę.Co kilka miesięcy mam z tego powodu ogromny stres
OdpowiedzUsuńŻyczę przede wszystkim zdrowia . Prawidłowa diagnoza to już połowa sukcesu, Ja zakochana jestem w Twoich psiakach, są przesłodkie i wierzę że najwierniejsi przyjaciel, fajne że masz kogoś do kochania. Twoje prace zachwycają ale zawsze lepiej się tworzy jak się ma takich towarzyszy obok siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super robótka, ja raczkuję w tej dziedzinie, duuuuużo zdrówka życzę i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJaki on słodki, robienie tego to nie moja bajka.Zdrowia życzę.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiewióreczka słodka, stroik z nią rewelacyjny, ale to psiaczki skradły moje serducho. Zdróweczka Kochana, byś mogła w spokoju realizować swoje pomysły:)
OdpowiedzUsuńdużo zdrowia dla Ciebie Kochana! jesienne prace zachwycają:))
OdpowiedzUsuńJak najwięcej zdrowia, to przede wszystkim. :)
OdpowiedzUsuńZwierzaki milusie - i ta szydełkowa lisiczka, i wiewiórka i oczywiście pomocnicy. :)
Pozdrawiam ciepło.
Podziwiam Twoją lisiczkę. Zawsze mi się podobają te dziergane zabawki i w jaki wierny sposób są zrobione te charakterystyczne cechy zwierząt. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńLisiczka przeurocza- coraz mocniej mnie zaczyna ciągnąc do maskotek, dziecinnieje na starość;) nie rozumiem, jak można się tak po prostu pozbyć przyjaciela, :( bo dla nas pies jest członkiem rodziny. Dobrze, ze trafił na Ciebie. Dużo zdrówka Ci życzę i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńHope you soon feel better, love your bear
OdpowiedzUsuńAnetko zdrówka życzę przede wszystkim. Mam nadzieję, że szybko szpital Cie już nie spotka.
OdpowiedzUsuńŚwietne obie prace, ale najpiękniejsze te słodziaki na fotelu 🤩 Nie rozumie dlaczego akurat w pandemii ktoś wyrzucił zwierzę. Przecież ludzie mieli okazję, wtedy wyjść choćby na spacer z psem w miastach. Jak mówi moja kuzynka, to były chwile, gdzie łapała oddech z zamkniętych ścian. Ale przecież to zwierzę czuje, i można było komuś wydać do dobrego domu a nie porzucać.
Pozdrawiam serdecznie 😘
Przede wszystkim życzę dużo zdrowia, psychiczniego i fizycznego... Jak idzie w parze to już tylko będzie lepiej... I te prace... Uważaj o bloger nie wytrzyma, to na spokojnie.... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty. Podoba mi się tutaj.Japo sześciu latach przerwy też wróciłam do blogowania. Bardzo serdecznie do siebie zapraszam. Ja tutaj się rozgaszczam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Zapraszam:)
Usuń