O urlopie, Beeciach i ćmie olbrzymce
Urlop dobiega końca. Właściwie przydałby się drugi, aby odpocząć po pierwszym i nabrać sił przed powrotem do pracy, tym bardziej, że najbliższe tygodnie w pracy będą dość intensywne i pracowite, bo czeka nas remont i przeprowadzka...Dzisiaj pokażę zaległe szydełkowe stworki typu amigurumi (roboczo nazywane przeze mnie Beecie), które produkuję sobie w wolnych chwilach. Powstała już całkiem spora gromadka, niestety niektóre nie mają nawet swojego zdjątka, bo od razu trafiły do nowych właścicieli.
Dane techniczne Beeci
Stworki robię z kordonka nr 10 (Maxi lub Pyramid) oraz z kordonka nr 15 Kaja. Po modyfikacjach wzoru obecna wysokość zwierzaczka waha się od ok. 9 cm do 10 cm w zależności od grubości nitki. Damskim wersjom szyję sukieneczki ze ścinków materiałów, natomiast męskie wersje przyozdabiam motywami "militarnymi", czyli gwiazdami lub guzikami. Oczywiście, żartuję :)Kolorystyka uzależniona jest od wyborów przyszłych właścicieli - dziewczynki z reguły chcą różowe, fioletowe lub turkusowe Beecie, a chłopcy wolą liski lub beżowe miśki. Wcześniejsze amigurumi możecie zobaczyć w tym wpisie -szydełkowe zwierzaczki.
Ostatnio zaopatrzyłam się w mojej ulubionej podpoznańskiej Yucce w nowe kolorki kordonków, więc zapewne niebawem pojawią się nowe wersje Beeci.
Dylematy ze świata fauny i flory ;)
A tak przy okazji pobytu w Yucce kupiliśmy z Wojtkiem rosiczkę i malutką mimozę wstydliwą. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy nasza mimozka wieczorową porą złożyła listeczki i zwiesiła gałązki...O taką wstydliwość to jej nie podejrzewaliśmy... Mieliśmy też dylemat, ile owadów (czytaj much) rosiczka powinna "zjadać" i co będzie zimą, gdy zabraknie naturalnego pożywienia... Ale na szczęście wujek Google rozwiał nasze dietetyczne rozterki w zakresie karmienia roślinki.I jeszcze jedna ciekawostka, tym razem ze świata fauny - taką oto dorodną ćmę znaleźliśmy w kuchni.
Co ciekawe ćma nie chciała nas opuścić, mimo usilnych starań. Mało tego dążyła- ku mojej zgrozie- do bliższego kontaktu, co widać na fotce. Dla zainteresowanych - ćma nazywa się wstęgówka pąsówka i jest polifagiem, czyli mówiąc krótko - żre wszystko, co napotka na swojej drodze :D Właściwie to powinnam się cieszyć, że mnie nie zżarła :D
Kończę tym optymistycznym akcentem,
życząc udanego tygodnia,
Anetta
P.S. Anonimowy Czytelnik bloga sprostował moją informację w komentarzu poniżej, że ćma nie jest polifagiem i nie nazywa się wstęgówka pąsówka, ale wstęgówka topolowa. No cóż, nie znam się na ćmach, więc dziękuję za wyjaśnienie :)
Musisz po prostu apetycznie pachnieć 😀 Cudne są te Beecie a detale odzieżowe jeszcze im uroku dodają. Pozdrawiam 🙂
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że Cię nie zżarła, bo kto by takie urocze Beecie robił.
OdpowiedzUsuńUrocze słodziaki, a ćmę świetnie sfotografowałaś.
OdpowiedzUsuńNasza dyrekcja już nam zakończyła urlop:(
Pozdrawiam cieplutko:)
Stworki prześliczne, a ćmę ujęłaś fantastycznie! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńCudne te Twoje szydełkowe stworki, Anetto! Na pewno dają wiele radości obdarowanym :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje pourlopowe zmęczenie, bo i my wracamy wypoczęci psychicznie, ale totalnie zmęczeni fizycznie, bo biegamy, aby jak najwięcej zobaczyć...
Ćma robi wrażenie ;-)
Pozdrawiam serdecznie 😃
To nie wstęgówka pąsówka (Catocala nupta), tylko wstęgówka topolowa/wydana (C. elocata) - aczkolwiek rzeczywiście te dwa gatunki są bardzo podobne i nawet nie-laik może się pomylić. No i nie są też polifagami, najchętniej żerują na wierzbach i topolach (w stadium gąsienicy, dorosłe motyle wolą nektar, soki z owoców i drzew).
OdpowiedzUsuńDziękuję za sprostowanie i wyjaśnienie różnic :) A skoro to nie polifag, to ma mały problem, bo w mojej okolicy nie ma ani wierzb, ani topoli. No chyba, że lubi też lipy, jesiony i klony... Pozdrawiam:)
UsuńŚliczne Beecie, sama słodycz.:)
OdpowiedzUsuńBeecie są przesłodkie!
OdpowiedzUsuńna pewno każdy w nich się zakochuje od pierwszego spojrzenia;)
Na ćmach się nie znam, ale myślę że kilka sztuk roślinek pochłaniających owady to i u mnie by się przydało:) pozdrawiam serdecznie
Beecie są cudowne, takie maleństwa i jakie urokliwe. Każda jest inna w tym swoim ubranku a jakże każda piękna. Te w sukieneczkach to takie elegantki. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńBeecie to hit! Śliczne, urocze i takie malutkie :) A ćma jakby się nie nazywała fajna.
OdpowiedzUsuńPrzesłodkie są te maleństwa :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne są te stworki:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo jacie jacie, jakie Beecie zajebiaszcze
OdpowiedzUsuńa ćma jaka wielgachna
Cudne Beecie, mogę tylko przyłączyć się do zachwyconego chóru :) Powodzenia przy pracach remontowo-przeprowadzkowych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakież one urocze 😍
OdpowiedzUsuńUrocze maleństwa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:)
wow, słodziaki przeurocze!
OdpowiedzUsuńSłodkie te zwierzaczki,podziwiam jak imwypychasz tak cienkie kończyny.Nie miałabym cierpliwości.Taką samą ćmę kiedyś sfotografowałam na ścianie tylko dużo mniejszą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło