Trudne początki nauki frywolitki
Wspominałam ostatnio, że poznaję nową technikę- frywolitkę, która od kiedy pamiętam, wzbudzała we mnie niekłamany podziw, zachwyt i zdumienie... Podziwiałam Wasze prace, m.in. Reni, Justyny, Oli i wielu innych osób. Po ciuchutku podziwiałam i dojrzewałam, co zresztą sygnalizowałam w komentarzach:)) I wreszcie dojrzałam - i byłam mocno zaskoczona, ale od początku...Brak odpowiedniego sprzętu
Po pierwsze nie mam niezbędnego sprzętu, czyli nie mam, ani czółenka, ani igły do frywolitki, ale pragnienie spróbowania było silniejsze. Przypomniałam sobie, że latem kupiłam komplet dość długich igieł do szycia m.in. skóry, ale kiedy chciałam uszyć dziecku buty na konkurs stroju średniowiecznego niespodziewanie odpadł czubek igły. Nie wiem, dlaczego nie wyrzuciłam tego od razu, tylko schowałam do opakowania z pozostałymi igłami... Kilka dni temu wyjęłam tę zdezelowaną igłę i stwierdziłam, że mimo wszystko spróbuję...Problem z kursem dla początkujących
Przeszukałam internet, ale znalezienie kursu, tutorialu lub choćby sensownych zdjęć z podstawami graniczyło z cudem. Jest mnóstwo kursów na polskich stronach, tylko kiedy dochodzi się do łączenia elementów, to nagle nie wiadomo, o co chodzi... Powiem szczerze, poczułam się nieco zniechęcona...
Aż wreszcie znalazłam kurs frywolitki igłowej od podstaw po włosku na YT. Pani wszystko dokładnie wyjaśnia, pokazuje co i jak robić, zwraca uwagę na pewne szczegóły. Nie znam włoskiego dobrze, ale uczyłam się jakiś czas temu i mniej więcej rozumiem, co pani mówi - na pewno nie wszystko, ale przynajmniej nie muszę liczyć oczek na ekranie, tylko robię tyle, ile pani każe:))
Nauka -podstawy i pierwsze frywolitkowe próby
Oto moje pierwsze wypociny z lekcji 1-9. Fakt, że kurs jest trochę monotematyczny, bo dominują kolczyki i bransoletki, ale mam nadzieję, że jak ogarnę podstawy, to i z większymi formami dam sobie radę.
Najpierw były supełki, pikotki, kółeczka i łuki... Potem kwiatuszek - pierścionek, bo to z koralikiem w środku od spodu ma łańcuszek z półsupełków, tzw. józefinkę i tworzy kółko pierścionka... I tu przekonałam się na własnej skórze, że nie każdy kordonek nadaje się do frywolitkowych produkcji. Ten poniżej okazał się zbyt "włochaty" - po prostu z kwiatka wystawały kłaczki.
Jako kolejny wyprodukowałam kwiatek z koralikami bardzo nieudany, bo przegapiłam łączenie z pikotkiem i płatki rozlazły się dołem, i jeszcze nie bardzo wiedziałam, o co chodzi z obracaniem robótki.
Potem były pierwsze kolczyki z koralikami...Pani z filmiku robiła je na 6 płatków, ale mnie się bardziej podoba nieparzysta liczba płatków w kwiatku.
A w lekcji 8. i 9. były kolczyki w kształcie pełnego kwiatka -te z pierwszego zdjęcia wpisu.
Dzisiaj poćwiczę romby i zamówię na allegro igły oraz czółenka, bo na frywolitkę czółenkową przyjdzie czas, jak opanuję igłę. P.S. -na czółenka przyszedł czas szybciej niż myślałam :)) Zapraszam na mój kurs frywolitki czółenkowej dla początkujących.
Pierwsze wrażenia z nauki frywolitki
Pokazuję te moje próby, choć dla kogoś mogą stanowić przykład totalnego partactwa, ale nie od razu Kraków zbudowano i po prostu trzeba ćwiczyć, by poprawiać technikę i eliminować błędy. Muszę się Wam przyznać, że najtrudniejsze było dla mnie robienie supełków na końcu każdego elementu. Pani na filmiku zgrabnie odwracała robótkę - ciach, mach i supełek był tam, gdzie powinien, a u mnie wychodziły cuda wianki, aż załapałam, o co chodzi i już jest lepiej:))
Ostatnie rękodzielnicze marzenie -technika brugijska
Jak wspominałam w poprzednim wpisie - podoba mi się wiele różnych technik rękodzielniczych, np. sutasz czy quilling, ale nie ciągnie mnie w tym kierunku. Takim ostatnim marzeniem, które też od dawna siedzi we mnie jest technika brugijska na szydełku. Wiecie, to są takie szydełkowe podróbki koronek wywodzących się z Brugii. Mam starą gazetę z serwetą wykonaną tą techniką i co jakiś czas zerkam sobie na nią z tęsknotą:)) Przez całe lata była poza zasięgiem moich szydełkowych możliwości i umiejętności, a teraz jestem gotowa stawić jej czoła. Może kiedyś...
Pozdrawiam:)
Anetta
Anetta
Ale ładne! Kiedyś znalazłam kolczyk zrobiony tą techniką, do dzisiaj zdobi ścianę mojego przedpokoju ;). Podziwiam Twój zapał!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kalino:) Masz piękne imię - miałam to napisać wcześniej... Mam zapał, ale tylko do tego, co wydaje mi się interesujące w danej chwili:)) Pozdrawiam:)
UsuńAnetko moja pierwsza praca była o wiele gorsza i też zaczęłam od takiej igły, ile miałam ran na palcach nie zliczyłam ale dumna byłam jak ch......a :D
OdpowiedzUsuńCudnie sobie poradziłaś i jestem pewna, że juz nie długo będziesz supłała cudne rzeczy :)
pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję Reniu za miłe słowa:) Uznałam, że nie warto kupować igieł czy czółenek, jeśli nie wiem, czy będę umiała to robić i czy w ogóle spodoba mi się...Moja igła bez czubka ma prawie 10cm, więc jest dość długa, ale zamówiłam sobie te prawdziwe frywolitkowe, pewno przyjdą pod koniec tygodnia... Pozdrawiam:)
UsuńKochana jak Ty twierdzisz, że te prace dla kogoś to partactwa, to musiałabyś zobaczyć moją pierwszą frywolitkę :) Początki masz super, słupki i pikotki są równe i schludne a to już duży postęp w nauce :)
OdpowiedzUsuńŻyczę cierpliwości i dalszej chęci do ćwiczenia :)
Dziękuję Justyno:) Pani na filmiku informuje, czy pikotek ma być piccolo czy grande, więc pilnuję tego, co mówi i robię albo małe, albo ciut większe:)) Dzisiaj pooglądam sobie zawijasy w rombie i zobaczymy, co z tego wyniknie. Pozdrawiam:)
UsuńCuda za cudami tworzysz, piękne prace, a kolczyki z koralikami są boskie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko za miłe słowa i pozdrawiam:)
UsuńAnetko masz rację co do tego Krakowa,powinnaś być dumna ,że udało Ci się aż tyle nauczyć .Ja wzdycham do frywolitki i podziwiam ją nieustannie,ale jak na razie tylko tyle ,może kiedyś dojrzeję i ja do odważnych decyzji odnośnie tej techniki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluśko :)
Dziękuję Danusiu:) Ja też wzdychałam i to od dłuższego czasu, ale ostatnio już mniej wzdychałam, a bardziej dojrzewałam:)) I dojrzałam ! Wiesz, sama technika aż taka trudna do opanowania nie jest, ale podejrzewam, że tworzenie tych zwiewnych cacuszek, to już całkiem inna bajka...Pozdrawiam:)
UsuńSuper! Powodzenia w nowej technice :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Już snuję marzenia, jakie wspaniałości kiedyś zrobię:))
UsuńŚwietny debiut, bardzo dobrze Ci idzie, a jak złapiesz do ręki czółenko to zobaczysz, że nie będziesz już potrafiła puścić :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mam nadzieję, że tak właśnie będzie z czółenkiem:)
UsuńBardzo ładne i staranne prace :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie:)
Usuń:) Jak miło widzieć Twoje pierwsze frywolitkowe kroki :) ja również zaczynałam się uczyć supełkowania na igle z włoskich filmów ale ostatecznie zakochałam w czółenkach :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i życzę licznych sukcesów i frajdy :) jest to technika arcy wdzięczna :)
Dziękuję Julio:) Mam nadzieję, że tak będzie, bo frywolitka podoba mi się bardzo od wielu lat:) Pozdrawiam:)
UsuńTo mnie kochana zaskoczyłas pponownie. Frywolitka to dla mnie czarna magia i jak na razie nie biorę się za nią. Może kiedyć. Przyznam się że kursiki podstaw mam zapisane w ulubionych więc może kiedys tam zajrzę. Twoje pierwsze próby wyszły wspaniale i gratuluje Ci kochana samozaparcia. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Haniu:) Tak mnie nęciła ta frywolitka, że w końcu dojrzałam do niej:) Może też nabierzesz chęci...Pozdrawiam:)
UsuńGratuluję debiutu:) wygląda bardzo zachęcająco i optymistycznie. Ja zaczęłam się uczyć frywolitki ze złości na świat i po niemiecku (nie znam zupełnie):) a Ty masz zapał pozytywny więc wróżę Ci karierę frywolitkową i namawiam na czółenko. Uwaga, to uzależnia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu:) Czółenka też już zamówiłam, bo zamierzam w listopadzie spróbować frywolitki czółenkowej. Zobaczymy, co z tego wyniknie...Pozdrawiam:)
UsuńTe kwiatuszki to na pewno Twoje pierwsze zmagania z frywolitką??? nie do wiary- piekne są!!! Coś mi się wydaje, że niedługo zobaczymy tu jakieś kolejne cudne rzeczy!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Gosiu - robię lekcja po lekcji z tych filmików na YT i to są moje pierwsze dokonania zgodne z tym włoskim kursem. Dzisiaj ciąg dalszy frywolitkowych zmagań:)) Pozdrawiam:)
UsuńChylę czoło i podziwiam , technika jak dla mnie tylko do podziwiania , życzę powodzenia pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję Dusiu:) Dopiero poznaję tajniki frywolitki, ale czuję, że się z nią zakoleguję na dłużej:) Pozdrawiam:)
UsuńZupełnie nie mam pojęcia o tej technice i każde dokonanie w tej materii jest dla mnie arcydziełem. Podziwiam twoje prace, naprawdę perfekcyjne i bardzo piękne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie:) Uczę się podstaw frywolitki, bo zawsze podobały mi sie frywolitkowe cudeńka, które podziwiałam u innych. Pozdrawiam:)
UsuńPięknie, ja podziwiam, sama też od jakiegoś czasu próbuję się zabrać za frywolitkę, kupiłam książkę i czółenko i na tym się skończyło ale może też któregoś dnia skorzystam z kursu, który podlinkowałaś ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Też dość długo dojrzewałam, ale postanowiłam spróbować bez niczego, bo obawiałam się, że nie dam rady i kolejne klamoty będą zalegać w szufladzie:)) Obejrzyj te filmiki od lekcji 1. i zobaczysz, że wielkiej filozofii w tym nie ma. Pozdrawiam:)
UsuńŚliczne te frywolitki. Od jakiegoś czasu walczę z czółenkiem. Kiedy widzę wzór, potrafię wykonać kółeczka z pikotkami i łańcuszki z pikotkami. Mam tylko kłopot w odczytaniu niektórych wzorów. Renulka pięknie tłumaczy i dlatego nawet ja większość rozumiem. Tylko jak pracować z 2 czółenkami. A już zupełnie magią dla mnie - jak wyliczyć w swoim wzorze ilość oczek (czy są jakieś proporcje), żeby łuczki i kółeczka, kiedy trzeba tworzyły pasek, a kiedy trzeba zwijały się w okrąg np. na kwiatuszek.... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was.
Helena
Dziękuję Heleno:) Od 6 tygodni też zmagam się z czółenkami, z tym że od razu zaczęłam od dwóch czółenek. Pytasz, jak pracować z dwoma czółenkami -wygląda to podobnie jak z jednym i nitką z kłębka, tyle że masz większe pole manewru, bo pracujesz raz jednym, raz drugim czółenkiem. Słusznie zauważyłaś, że muszą być zachowane proporcje,aby robótka była prosta lub tworzyła koło. Jeśli chcemy, aby było prosto, to ilość parek na łuku musi równać się połowie parek z kółka. Mam nadzieję, że nie brzmi to zbyt skomplikowanie. Pozdrawiam:)
UsuńDziękuję bardzo. Odpowiedź szybka, prosta i zrozumiała. Nigdzie nie znalazłam łatwiejszej odpowiedzi. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam i życzę pięknego czasu świątecznego.
UsuńHelena