Transfery metodą prób i błędów
Ciągle tkwię w transferach, szukając najlepszej metody dla mnie. Efekty, jak już pokazywałam wcześniej, są różne - raz coś wychodzi lepiej, raz gorzej... Poszukałam na allegro wyrobów drewnianych i zakupiłam kilka zakładek do książek, podkładek pod kubki, serc mniejszych i większych oraz ozdobnych deseczek w różnych kształtach z myślą o decoupage'u. Pan sprzedawca dorzucił jeszcze sporo gratisowych ozdóbek - ptaszków, owalnych deseczek, aniołeczków, więc jestem mu wdzięczna:)Transfer na wikol
Postanowiłam poćwiczyć jeszcze transfer na wikol, który zakupiłam w pobliskim markecie budowlanym za kilka złoty...Efekt końcowy jest taki:
Dokonałam klasycznego transferu na klej, czyli przykleiłam wydrukowany obrazek, zostawiłam zakładkę na noc i następnego dnia po zwilżeniu delikatnie zrolowałam papier. Obrazek też się gdzieniegdzie przetarł, ale skoro miało być w stylu vintage, to nic nie szkodzi.
Popełniłam jednak dwa błędy. Pierwszy - należało wysmarować klejem całą powierzchnię zakładki, ponieważ część bez kleju ma nieco inny odcień niż ta z klejem... Drugi błąd był zdecydowanie gorszy - użyłam szybkoschnącego lakieru z wspomnianego marketu budowlanego i nagle obrazek zaczął się z lekka rozpływać, a lakier faktycznie był szybkoschnący, dlatego w przyszłości postanowiłam używać swojego zwykłego matowego werniksu, do którego mam zaufanie.
A tak wygląda druga strona zakładki:)
Pierwszą stronę ozdobiłam "kompozycją" ze wstążeczką, koroneczką i materiałowym kwiatkiem, druga strona jest na tyle wymowna, że chyba nie potrzebuje dodatkowych zdobień.
Słowo o książce w tle...
Może jeszcze słowo o książce, na której pokazuję zakładkę - są to "Kukły norymberskie" pochodzące z 1929 r. i pomimo częściowej reformy pisowni języka polskiego pełno tam "kwiatuszków" językowych, które dzisiaj uznano by za rażące błędy ortograficzne...
Jeszcze podrzucę zakładkę do Reni z bloga To co lubię
Anetta
20 comments
Anetko zakładeczka wyszła ślicznie, a takie drobiazgi jak inny odcień czy lekko rozmyte rysy dodają jej samczki.
OdpowiedzUsuńJa kocham takie klimaty i ta zakładka mnie urzekła:)
pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję za miłe słowa:) Jestem zadowolona z efektu końcowego, ale to rozmazywanie naprawdę wprawiło mnie w lekki popłoch, ratowałam się serwetkami:))) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńBardzo ładna zakładka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie:)
UsuńCudowna, piękna. Ja tam w niej nie widzę, żadnych błędów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję:) Błędy niestety są, ale mi też się podoba:) Pozdrawiam ślicznie:)
UsuńZakladka wyszla super:) jestes mistrzynia tego stylu:) jeśli chodzi o inny odcien to z klejami tak niestety jest :/ a przy okazji mam pytanie czy jak kulalas papier to nie czulas ze klej sie " rozkleja" ? Bo ja tak mam przy vikolu zawsze...
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie:) Mam wrażenie, że ten przyklejony obrazek powinien być usunięty dopiero po 24 godzinach, jak radzi producent kleju. Kierowałam się wskazówkami z innych blogów i usunęłam papier po ponad 12 godzinach. Wrażenie lekkiej lepkości kleju jest, ale odczucia rozpuszczania się kleju nie miałam. Tu chyba ważny jest ten czas oczekiwania na pełne "stężenie" kleju...Udanego tygodnia:)
UsuńPostaram sie zapamietać Twoje uwagi dotyczace transferu. Mnie równiez wzięło na transfery więc będę próbowała. Zakładka śliczna i bardzo mi przypadła do gustu. Idealnie pasuje do książek. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Haniu:) Ten lakier, mimo że polecany na blogach, to jakaś porażka...Ratowałam obrazek osuszając go serwetkami, a miałam na to dosłownie chwilę, bo lakier był szybkoschnący:))) Miłego tygodnia:)
UsuńZakładka vintage, to i książki w tym samym stylu. W pracy właśnie dostałam w darze część czterdziestotomowego wydania Dzieł Goethego w oryginale z początku ubiegłego stulecia (szkoda, że nie całość), ale mam też dziewiętnastowieczne książki na półkach, drukowane gotykiem, bo niemieckie.
OdpowiedzUsuńSzczerze podziwiam taką kolekcję. Niemieckiego uczę się od prawie trzech lat, ale coś słabo mi idzie, ale Goethego w oryginalne chętnie poczytałabym - oczywiście nie gotykiem:) Pozdrawiam:)
UsuńŚwietna zakładka i tak idealnie pasująca do niej książka :) Rozmycia nie widzę, wierze na słowo, że jest. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ratowałam się jak mogłam - rozmycie bardziej jest widoczne na drugiej stronie. Ptaszki dosłownie zaczęły spływać...Może za dużo tego lakieru dałam...Udanego tygodnia:)
UsuńPiękna zakładka. Udało mi się zgadnąć, że będą ptaszki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Lubię ten motyw ptaszkowo-klatkowy, więc jeszcze niejedna rzecz będzie w tym klimacie:) Pozdrawiam:)
Usuńniemieckiego się uczyłam wiele lat, nawet coś tam poużywałam...ale jak zajęłam się angielskim szybko zapomniałam! ;-)
OdpowiedzUsuńw sumie to nie lubię brzmienia tego języka, taki "siekierą ciosany" ;-P
a sentencja transferowa- piękna :-)
Też wolę angielski, choć niemiecki też ma swój urok:) Co ciekawe obydwa języki, mimo że tak różne, należą do tej samej grupy językowej...
UsuńPiękna zakładka. :) Też taką chcę zrobić . ;)
OdpowiedzUsuńZrób Agnieszko - na vikol transfer też wychodzi fajnie. Tylko ostrożnie trzeba rolować delikatnie zwilżony papier, bo jeśli zmoczymy go za mocno, może pojawić się wrażenie rozpuszczania (rozmywania) kleju. Udanego weekendu:)
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie:)